sobota, 5 marca 2011

Guppy Hotliner

    Witam wszystkich serdecznie na moim blogu. Mam na imię Adrian i chciałbym się podzielić z wami swoja pasją jaką jest modelarstwo. Zajmuję się głównie modelami samolotów zdalnie sterowanymi.
    Przygodę z modelami zacząłem jakieś dwa lata temu kiedy to wpadł mi pomysł do zbudowania sobie własnoręcznie modelu samolotu. O to on jak wygląda teraz.
    Jest to mój pierwszy model a nazywa się Guppy Hotliner. Guppy to elektroszybowiec. Bardzo przyjemnie się nim lata.
    Po długich poszukiwaniach znalazłem ten model i po prostu się w nim zakochałem. I tak przedstawię wam fotolerację z budowy.


   Zacząłem zbierać niezbędne informacje jak plany i materiały do budowy: sklejka, deski balsowe, rurka węglowa, klej wikol, klej cyjanoakrylowy, folia do oklejenia, do wykonania kabinki posłużyła mi butelka plastikowa. Model jest głównie zbudowany z drewna o nazwie Balsa jak i sklejki. Sklejki mało użyłem głownie do elementów mocowania skrzydła do kadłuba jak i silnika. Pierwszym elementem, który wykonałem było mocowanie skrzydła do kadłuba.




































Potem zacząłem wycinać elementy kadłuba i tak powstały ściany boczne, podłoga i ogon.























Po wycięciu piłką włośnicową zacząłem wszystko sklejać. Tu muszę napisać, że wszystko ciąłem ręczna piłka i trochę przy tym pracy było. Niestety nie miałem maszynowej piłki i zabrało mi to bardzo dużo czasu i musiałem uzbroić się w cierpliwość. Najgorzej było przy wycinaniu żeberek skrzydeł ale o skrzydłach później.

Mój Guppy pomału zaczynał nabierać kształtów.






















A tak wygląda kadłub po wstępnym ostruganiu i oszlifowaniu



















Następnie zabrałem się za wykonanie całego ogona i jego elementów: belka ogona, statecznik pionowy i poziomy.






















Wszystko klejone za pomocą kleju wikol i za pomocą pinesek jak widać na zdjęciu. i tak po kilku dniach wycinania klejenia klejem i zabaw z wycinaniem delikatnych elementów coraz bardziej wszystko zaczęło przypominać samolot, który miał latać i z którego czerpać miałem radość i być dumny z budowy i z tego, że wzbije się w powietrze.





















Została najgorsza część do wykonania a mianowicie skrzydełka. I tu miałem największy problem, wycinanie żeberek. Z powodu że bylem laikiem w tym temacie i nie wiedziałem jak zabrać się do tego żeby mi to sprawnie poszło. Zajęło mi to bardzo dużo czasu. i tak 28 żeberek wycinałem jedno po drugim. To była droga dużej cierpliwości i wytrzymałości. Męczyłem się kilka dni z tym. Powstało 28 żeber różnych wielkości. Na zdjęciu przedstawiam niektóre z nich






















Pozostało mi wycięcie dźwigarów i posklejanie wszystkiego w jedną całość.























Powstały piękne skrzydełka a efekt coraz bardziej mi się podobał i coraz piękniej to wszystko zaczęło wyglądać. No i w końcu zaczęło przypominać samolot :).




















Pozostało mi jedynie wszystko okleić specjalna folia termokurczliwa, która pod wpływem temperatury przykleja się do balsy. Folia, żelazko do parsowania i oklejamy.



Następnie wykonanie osłony kabinki z plastikowej butelki zanurzonej na wyprofilowanym kowadełku i zanurzeniu we wrzątku. Butelka pod wpływem temperatury kurczy się i nabiera ładnego kształtu.




















Tak oto wygląda z kabinką.


































Po zamontowaniu całej elektroniki: odbiornika, regulatora obrotów, silnika, serw do sterów mój szybowiec był gotów do pierwszego oblotu. Niestety w tym tez bylem laikiem i pierwsze moje loty odbywały się na symulatorze lotów na komputerze a swoja maszynkę powierzyłem w ręce bardziej zaawansowanego pilota i tak odbył się pierwszy lot.























Potem sam się zabrałem za latanie w efekcie czego złamały mi się skrzydła w powietrzu i mój szybowiec runął na ziemie. Złamanie skrzydeł też było efektem słabej konstrukcji skrzydła i głównie dźwigara wykonanego z balsy. Potem dźwigar balsowy został zastąpiony węglowym i o wiele bardziej wytrzymały. Tu użyłem lepszego kleju cyjanoakrylowego jak i żywicy dwuskładnikowej, epoksydowej. Skrzydła stały się sztywniejsze i bardziej odporne na siły nośne powstające w locie.

    Jak to początkujący modelarz popełniałem bardzo dużo błędów w locie jak i lądowaniu i niestety wracałem do domu z wrakiem. Zabawa polegała na wzmacnianiu słabych punktów, w których pekał albo kadłub albo skrzydła. tak to mniej więcej wyglądało.




















 Szedłem latać, wracałem i naprawiałem. Uczyłem sie na własnych błędach, aż go opanowalem i nauczyłem się nim latać. Budowa zajęła mi jakieś 3-4 miesiące. Warto było i mam dużo z niego frajdy :).

    Wymiary:
długość 82cm
rozpietosc skrzydel 1,5m
waga 730g.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz