Z braku czasu dawno nie było wpisu na tym blogu. Tak to już jest ciągła praca zabiera mnóstwo czasu. Do tego ładna pogoda i wykorzystanie jej na max. Spotkania z kolegami modelarzami, wspólne wypady i integracja.
Mając trochę wolnego postanowiłem uzupełnić bloga o kolejny wpis. Dzisiejszą tematyką będą combaty.
ESA AirCombat to różnego rodzaju samoloty z okresu 1-wszej i 2-giej wojny światowej. Piękne maszyny, które walczyły w przestworzach broniąc granic swych państw. Ja skupiłem się na 2-giej wojnie.
I tak pierwszy model jaki powstał był to styropianowy P-40 Warhawk.
Po wycięciu kadłuba
skrzydeł jak i stateczników powstał ów model gotowy do oblotu
Model był wykonany ze styropianu, stateczniki pionowy jak i poziomy z depronu, jak i wzmocnień z balsy, całość została oklejona cienkim papierem pakunkowym.
Modelik fajnie latał jednak ze względu na swoją wagę i materiał, który nie tak łatwo jest naprawić szybko zakończył loty i tak teraz leży gdzieś na strychu.
Potem przyszedł czas na maszynę Focke Wulf. Materiał, z którego go wykonałem był to styrodur, i depronu.
Przyszedł czas na kolejny model. Był to Mig3. Ten samolot został wykonany z innych materiałów do budowy. A mianowicie chodzi tu o EPP spieniony polipropylen. EPP przypomina styropian ale jest o tyle lepsze, że można je kleić w sposób prosty i szybki stosując klej cyjanoakrylowy (super glue), dodatkowo spoinę taką spryskujemy przyspieszaczem i w ten sposób otrzymujemy błyskawiczne połączenie elementów.
I tak kolejne kroki budowy: wycinamy drutem oporowym skrzydła, kadłub, statecznik poziomy jak i pionowy, wzmacniamy skrzydła dźwigarem węglowym, kleimy wszystko, wycinamy lotki, usterzenie, kleimy wszystko. Potem uzbrajamy w elektronikę: regulator, silnik, serwa, odbiornik, pakiet i powstaje model gotowy do oblotu.
Kolejnym modelem jest, i którym nadal latam jest Messerscmitt BF109. Saolot jak jego poprzednik powstał z pianki EPP.
Wycinamy kadłub stateczniki i skrzydła drutem oporowym trochę szybkich ruchów nożykiem do tapet i powstaje coś tak pięknego.
Sklejamy wszystko razem dodajemy elektronikę
Na koniec trochę farby
Kilka manewrów upiększających i powstaje maszyna gotowa do oblotu
A tak to mniej więcej wygląda jak się wszyscy spotykają na zawodach ESA
niedziela, 16 października 2011
sobota, 5 marca 2011
Guppy Hotliner
Witam wszystkich serdecznie na moim blogu. Mam na imię Adrian i chciałbym się podzielić z wami swoja pasją jaką jest modelarstwo. Zajmuję się głównie modelami samolotów zdalnie sterowanymi.
Przygodę z modelami zacząłem jakieś dwa lata temu kiedy to wpadł mi pomysł do zbudowania sobie własnoręcznie modelu samolotu. O to on jak wygląda teraz.
Jest to mój pierwszy model a nazywa się Guppy Hotliner. Guppy to elektroszybowiec. Bardzo przyjemnie się nim lata.
Po długich poszukiwaniach znalazłem ten model i po prostu się w nim zakochałem. I tak przedstawię wam fotolerację z budowy.
Zacząłem zbierać niezbędne informacje jak plany i materiały do budowy: sklejka, deski balsowe, rurka węglowa, klej wikol, klej cyjanoakrylowy, folia do oklejenia, do wykonania kabinki posłużyła mi butelka plastikowa. Model jest głównie zbudowany z drewna o nazwie Balsa jak i sklejki. Sklejki mało użyłem głownie do elementów mocowania skrzydła do kadłuba jak i silnika. Pierwszym elementem, który wykonałem było mocowanie skrzydła do kadłuba.

Potem zacząłem wycinać elementy kadłuba i tak powstały ściany boczne, podłoga i ogon.
Po wycięciu piłką włośnicową zacząłem wszystko sklejać. Tu muszę napisać, że wszystko ciąłem ręczna piłka i trochę przy tym pracy było. Niestety nie miałem maszynowej piłki i zabrało mi to bardzo dużo czasu i musiałem uzbroić się w cierpliwość. Najgorzej było przy wycinaniu żeberek skrzydeł ale o skrzydłach później.
Mój Guppy pomału zaczynał nabierać kształtów.

A tak wygląda kadłub po wstępnym ostruganiu i oszlifowaniu

Następnie zabrałem się za wykonanie całego ogona i jego elementów: belka ogona, statecznik pionowy i poziomy.
Wszystko klejone za pomocą kleju wikol i za pomocą pinesek jak widać na zdjęciu. i tak po kilku dniach wycinania klejenia klejem i zabaw z wycinaniem delikatnych elementów coraz bardziej wszystko zaczęło przypominać samolot, który miał latać i z którego czerpać miałem radość i być dumny z budowy i z tego, że wzbije się w powietrze.
Została najgorsza część do wykonania a mianowicie skrzydełka. I tu miałem największy problem, wycinanie żeberek. Z powodu że bylem laikiem w tym temacie i nie wiedziałem jak zabrać się do tego żeby mi to sprawnie poszło. Zajęło mi to bardzo dużo czasu. i tak 28 żeberek wycinałem jedno po drugim. To była droga dużej cierpliwości i wytrzymałości. Męczyłem się kilka dni z tym. Powstało 28 żeber różnych wielkości. Na zdjęciu przedstawiam niektóre z nich
Pozostało mi wycięcie dźwigarów i posklejanie wszystkiego w jedną całość.
Powstały piękne skrzydełka a efekt coraz bardziej mi się podobał i coraz piękniej to wszystko zaczęło wyglądać. No i w końcu zaczęło przypominać samolot :).

Pozostało mi jedynie wszystko okleić specjalna folia termokurczliwa, która pod wpływem temperatury przykleja się do balsy. Folia, żelazko do parsowania i oklejamy.
Następnie wykonanie osłony kabinki z plastikowej butelki zanurzonej na wyprofilowanym kowadełku i zanurzeniu we wrzątku. Butelka pod wpływem temperatury kurczy się i nabiera ładnego kształtu.
Tak oto wygląda z kabinką.
Po zamontowaniu całej elektroniki: odbiornika, regulatora obrotów, silnika, serw do sterów mój szybowiec był gotów do pierwszego oblotu. Niestety w tym tez bylem laikiem i pierwsze moje loty odbywały się na symulatorze lotów na komputerze a swoja maszynkę powierzyłem w ręce bardziej zaawansowanego pilota i tak odbył się pierwszy lot.
Potem sam się zabrałem za latanie w efekcie czego złamały mi się skrzydła w powietrzu i mój szybowiec runął na ziemie. Złamanie skrzydeł też było efektem słabej konstrukcji skrzydła i głównie dźwigara wykonanego z balsy. Potem dźwigar balsowy został zastąpiony węglowym i o wiele bardziej wytrzymały. Tu użyłem lepszego kleju cyjanoakrylowego jak i żywicy dwuskładnikowej, epoksydowej. Skrzydła stały się sztywniejsze i bardziej odporne na siły nośne powstające w locie.
Jak to początkujący modelarz popełniałem bardzo dużo błędów w locie jak i lądowaniu i niestety wracałem do domu z wrakiem. Zabawa polegała na wzmacnianiu słabych punktów, w których pekał albo kadłub albo skrzydła. tak to mniej więcej wyglądało.
Szedłem latać, wracałem i naprawiałem. Uczyłem sie na własnych błędach, aż go opanowalem i nauczyłem się nim latać. Budowa zajęła mi jakieś 3-4 miesiące. Warto było i mam dużo z niego frajdy :).
Wymiary:
długość 82cm
rozpietosc skrzydel 1,5m
waga 730g.
Przygodę z modelami zacząłem jakieś dwa lata temu kiedy to wpadł mi pomysł do zbudowania sobie własnoręcznie modelu samolotu. O to on jak wygląda teraz.
Jest to mój pierwszy model a nazywa się Guppy Hotliner. Guppy to elektroszybowiec. Bardzo przyjemnie się nim lata.
Po długich poszukiwaniach znalazłem ten model i po prostu się w nim zakochałem. I tak przedstawię wam fotolerację z budowy.
Zacząłem zbierać niezbędne informacje jak plany i materiały do budowy: sklejka, deski balsowe, rurka węglowa, klej wikol, klej cyjanoakrylowy, folia do oklejenia, do wykonania kabinki posłużyła mi butelka plastikowa. Model jest głównie zbudowany z drewna o nazwie Balsa jak i sklejki. Sklejki mało użyłem głownie do elementów mocowania skrzydła do kadłuba jak i silnika. Pierwszym elementem, który wykonałem było mocowanie skrzydła do kadłuba.

Potem zacząłem wycinać elementy kadłuba i tak powstały ściany boczne, podłoga i ogon.
Po wycięciu piłką włośnicową zacząłem wszystko sklejać. Tu muszę napisać, że wszystko ciąłem ręczna piłka i trochę przy tym pracy było. Niestety nie miałem maszynowej piłki i zabrało mi to bardzo dużo czasu i musiałem uzbroić się w cierpliwość. Najgorzej było przy wycinaniu żeberek skrzydeł ale o skrzydłach później.
Mój Guppy pomału zaczynał nabierać kształtów.

A tak wygląda kadłub po wstępnym ostruganiu i oszlifowaniu

Następnie zabrałem się za wykonanie całego ogona i jego elementów: belka ogona, statecznik pionowy i poziomy.
Wszystko klejone za pomocą kleju wikol i za pomocą pinesek jak widać na zdjęciu. i tak po kilku dniach wycinania klejenia klejem i zabaw z wycinaniem delikatnych elementów coraz bardziej wszystko zaczęło przypominać samolot, który miał latać i z którego czerpać miałem radość i być dumny z budowy i z tego, że wzbije się w powietrze.
Została najgorsza część do wykonania a mianowicie skrzydełka. I tu miałem największy problem, wycinanie żeberek. Z powodu że bylem laikiem w tym temacie i nie wiedziałem jak zabrać się do tego żeby mi to sprawnie poszło. Zajęło mi to bardzo dużo czasu. i tak 28 żeberek wycinałem jedno po drugim. To była droga dużej cierpliwości i wytrzymałości. Męczyłem się kilka dni z tym. Powstało 28 żeber różnych wielkości. Na zdjęciu przedstawiam niektóre z nich
Pozostało mi wycięcie dźwigarów i posklejanie wszystkiego w jedną całość.
Powstały piękne skrzydełka a efekt coraz bardziej mi się podobał i coraz piękniej to wszystko zaczęło wyglądać. No i w końcu zaczęło przypominać samolot :).

Pozostało mi jedynie wszystko okleić specjalna folia termokurczliwa, która pod wpływem temperatury przykleja się do balsy. Folia, żelazko do parsowania i oklejamy.
Następnie wykonanie osłony kabinki z plastikowej butelki zanurzonej na wyprofilowanym kowadełku i zanurzeniu we wrzątku. Butelka pod wpływem temperatury kurczy się i nabiera ładnego kształtu.
Tak oto wygląda z kabinką.
Po zamontowaniu całej elektroniki: odbiornika, regulatora obrotów, silnika, serw do sterów mój szybowiec był gotów do pierwszego oblotu. Niestety w tym tez bylem laikiem i pierwsze moje loty odbywały się na symulatorze lotów na komputerze a swoja maszynkę powierzyłem w ręce bardziej zaawansowanego pilota i tak odbył się pierwszy lot.
Potem sam się zabrałem za latanie w efekcie czego złamały mi się skrzydła w powietrzu i mój szybowiec runął na ziemie. Złamanie skrzydeł też było efektem słabej konstrukcji skrzydła i głównie dźwigara wykonanego z balsy. Potem dźwigar balsowy został zastąpiony węglowym i o wiele bardziej wytrzymały. Tu użyłem lepszego kleju cyjanoakrylowego jak i żywicy dwuskładnikowej, epoksydowej. Skrzydła stały się sztywniejsze i bardziej odporne na siły nośne powstające w locie.
Jak to początkujący modelarz popełniałem bardzo dużo błędów w locie jak i lądowaniu i niestety wracałem do domu z wrakiem. Zabawa polegała na wzmacnianiu słabych punktów, w których pekał albo kadłub albo skrzydła. tak to mniej więcej wyglądało.
Szedłem latać, wracałem i naprawiałem. Uczyłem sie na własnych błędach, aż go opanowalem i nauczyłem się nim latać. Budowa zajęła mi jakieś 3-4 miesiące. Warto było i mam dużo z niego frajdy :).
Wymiary:
długość 82cm
rozpietosc skrzydel 1,5m
waga 730g.
Subskrybuj:
Posty (Atom)